Klątwa doliczonego czasu gry!

Kiedy we wrześniu 2024, bramkarz Rekordu w doliczonym czasie gry zapewnił punkt swojej drużynie, nikt nie spodziewał się, że w meczu rewanżowym doliczony czas gry także będzie kluczowy! Niestety, tak się stało i z wyjazdu do Bielsko – Białej, Trójkolorowi wrócili pokonani.


Początek meczu nie układał się po naszej myśli. Rekord prowadził grę, a my raziliśmy nieskutecznością. Nawet w sytuacjach, wydawałoby się idealnych do zdobycia gola. Rekord swoją przewagę udokumentował golem w 23-ciej minucie. Po błędzie indywidualnym w formacji obronnej, Mateusz KLICHOWICZ, znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Maciejem KRAKOWIAKIEM. Nie spudłował!
W przerwie meczu, trener Marcin WOŹNIAK, musiał wstrząsnąć zespołem, bo drugą połowę rozpoczęliśmy zdecydowanie lepiej. Lepiej funkcjonowały skrzydła i na bramkę nie trzeba było czekać zbyt długo. W 51-wszej minucie, świetnym strzałem z dystansu popisał się, debiutujący tego dnia w „wyjściowej jedenastce” – Patryk BANASIAK.

Po meczu Patryk powiedział:
To było dla mnie wyjątkowe przeżycie. Czułem się spokojny, nie towarzyszył mi stres. Może dlatego, że wiedziałem, że mam pełne wsparcie drużyny. Na pewno była to ogromna radość. Fajnie było trafić do siatki, ale niestety nie przełożyło się to na punkty dla drużyny, więc pozostał niedosyt. Staram się nie wybiegać za bardzo w przyszłość, więc na ten moment najważniejsza jest wygrana, w najbliższym meczu z Resovią Rzeszów
Chwilę później, Patryk znowu podjął odważną decyzję, ale jego strzał został zablokowany. To był moment gry, kiedy w rozegraniu byliśmy zdecydowanie lepsi i każdy czekał na kolejnego gola dla Dumy Kalisza! Niestety nie doczekaliśmy się. W końcówce meczu nad stadionem w Bielsku – Białej wyszło słońce, jednak nie dla nas. Nadszedł doliczony czas gry, niepotrzebny faul z naszej strony. Z rzutu wolnego, piłka została zagrana w pole karne. Spadła pod nogi Daniela Świderskiego, a najlepszy strzelec ligi dopełnił formalności.
KKS Kalisz przegrał mecz z Rekordem 2 : 1.










